Moja pierwsza wizyta u psychiatry
Czemu poszedłem do psychiatry.
Moja pierwsza wizyta u psychiatry odbyła się 3 lata temu. Miałem wtedy 20 lat, mieszkałem w Warszawie, w domku jednorodzinnym razem z rodzicami i starszym rodzeństwem. Od półtora roku byłem bez pracy i stałego zajęcia, po tym jak zrezygnowałem z dziennych studiów na kierunku socjologii. Od trzech lat grałem na gitarze basowej, co było wtedy moim pomysłem na siebie. W wolnym czasie dużo też grałem w gry wideo, oglądałem filmy, słuchałem muzyki itd.
Nad terapią zastanawiałem się wtedy już od kilku miesięcy, praktycznie odkąd dowiedziałem się, że moja „nieśmiałość” to tak naprawdę fobia społeczna (ponad 70 punktów w samodzielnym teście Liebowitza na fobię społeczną coś jednak mówi). Wcześniej przez długi czas cierpiałem na depresje, spowodowaną m.in. zawalonymi studiami, trudnościami ze znalezieniem pracy, problemami zdrowotnymi i nieakceptowaniem siebie. Poprzez wizyty u specjalisty chciałem więc również powstrzymać jej nawroty. Ostatecznym motywatorem do podjęcia leczenia okazał się udział w społeczności internetowej, złożonej z osób zmagających się z tymi i podobnymi problemami psychicznymi, oraz spotkania z nimi w rzeczywistym swiecie. Niektóre z tych osób miały doświadczenie z farmakoterapią lub były w jej trakcie, i ich stosunek do niej był pozytywny. W międzyczasie próbowałem samodzielnej terapii poznawczo-behawioralnej, ale brakowało mi samozaparcia i dyscypliny do jej pełnego przepracowania. W końcu więc podjąłem decyzję.
Pierwsza wizyta u specjalisty – psychiatry lub psychologa.
Zapisałem się do publicznej przychodni, na wizytę czekałem 3 tygodnie. Poszedłem na nią bez żadnego specjalnego przygotowania, nie miałem również wcześniej wystawionej i udokumentowanej diagnozy. Na korytarzu przed gabinetem czekały głównie osoby starsze i w średnim wieku. Przyjął mnie dość młody, sympatyczny lekarz, spytał, „co Panu dolega?” – i tu zaczęły się schody, ponieważ opowiadać zupełnie obcemu człowiekowi o swoich skrywanych emocjach i słabościach, o których strach byłoby rozmawiać nawet z rodziną czy przyjacielem, bynajmniej nie jest łatwo. Na szczęście udało mi się opisać niektóre z objawów na tyle jasno by uzyskać pomoc, aczkolwiek jak się później dowiedziałem, oprócz depresji wpisano mi do karty agorafobię na którą nie chorowałem. Błąd wynikał po części z moich niejasnych opisów, po części być może z małego doświadczenia lekarza w prowadzeniu wywiadów. Dobrym pomysłem może być zatem pewne przygotowanie do takiej wizyty.
Do wizyty u specjalistów typu psychiatra lub psycholog warto się przygotować.
Jeśli nie posiadasz udokumentowanej diagnozy, lekarz przeprowadzi z Tobą wywiad – w tej sytuacji należy możliwie jak najjaśniej opisać swoje dolegliwości, czyli np. to jak się czujemy emocjonalnie na codzień, jakie sytuacje wywołują u nas niechciane reakcje itp. Lekarz może spytać o objawy somatyczne, czyli w przypadku fobii mogą to być np. szybkie bicie serca i nadmierna potliwość. Aby jak najpełniej opisać swój problem sugerowałbym zrobienie sobie na kilka dni przed wizytą (lub dowolnie wcześniej) listy swoich objawów, wtedy gdy danego dnia zauważymy swoją reakcję lękową w danej sytuacji, analizujemy co czuliśmy i ewentualnie jakie objawy somatyczne wystąpiły, a następnie opisujemy je zwięźle na liście. Dzięki temu podczas wywiadu łatwiej będzie przypomnieć sobie szczegóły i jasno opisać swój problem. Warto tez pamiętać o tym, że psychiatrzy przyjmują na codzień wielu pacjentów z podobnymi problemami i nie będą nas osądzać.
Efekty mojej terapii
Pierwszy przepisany lek (escitalopram) stosowałem ok. trzech miesięcy. Nie odczuwałem żadnych objawów ubocznych, ale pozytywny efekt był ledwo wyczuwalny, więc psychiatra zmienił lek na inny (sertralina). Tym razem działanie było mocniejsze, zauważyłem zmniejszenie objawów lękowych w trudnych dla mnie sytuacjach, czułem się swobodniej w towarzystwie, stałem się bardziej rozmowny, a jedynym istotnym objawem ubocznym było zmniejszenie libido, jednak bynajmniej nie do jakiegoś problematycznego poziomu. Najważniejszym efektem leczenia było to, że uświadomiłem sobie jaki jestem naprawdę, tzn. to, jaki jestem bez lęku, z czystym, niezmąconym stresem umysłem. Z drugim problemem, czyli depresją, leki poradziły sobie równie skutecznie. W trakcie leczenia stałem się bardziej aktywny społecznie, organizowałem spotkania osób ze społeczności, nawiązywałem nowe relacje i pogłębiałem te stare. Uważam, że to co robiłem w trakcie leczenia bardzo pomogło utrwalić efekty, ponieważ gdy po roku od jego rozpoczęcia odstawiłem leki, efekty pozostały i trwają do dziś (tylko ok. 25 punktów w teście Liebowitza, a 40 to minimum dla fobii). Co prawda nadal jestem nieśmiały i część tych niegdyś najtrudniejszych sytuacji nadal sprawia mi pewne trudności, ale jest naprawdę nieporównywalnie lepiej niż było.
Mam nadzieję, że ten artykuł zachęci niezdecydowanych do wizyty u psychiatry, i że uzyskają pomoc, której potrzebują. Jeśli nadal zastanawiasz się nad wizytą u psychiatry, ale masz obawy związane z leczeniem i przyjmowaniem leków, pamiętaj że możesz o wszystkim porozmawiać z samym lekarzem.
Tekst napisany i nadesłany przez Urthon
Cześć! Na początku chciałabym powiedzieć kilka słów na swój temat. Mam na imię Wiola i pochodzę z Poznania, natomiast obecnie mieszkam w Krakowie gdzie ukończyłam dietetykę na wydziale lekarskim na Uniwersytecie Jagiellońskim. Moją pasją jest dietetyka, psychologia, kosmetologia i ogólnie temat zdrowia – właśnie dlatego postanowiłam poprowadzić bloga, w którym będę dzielić się z Wami moją wiedzą! Dietetyką zaczęłam interesować się jeszcze jako nastolatka – dzięki zmianie stylu życia zrzuciłam 30 kg! A aktywność fizyczna szybko stała się moją pasją ;) Jak tylko pogoda sprzyja to uwielbiam biegać po parku, ćwiczę także regularnie na siłowni – to znacznie poprawia moje samopoczucie!
Bardzo sensowny artykuł. Dobrze, że są jeszcze takowe w tym całym zalewie beznadziejności i śmieci w necie.
Swoją drogą niema się co bać wizyty u psychiatry pozdro
Chciałabym pójść do psychologa, by móc sobie pomóc, ale jednocześnie boję się, że stwierdzi on, że po prostu coś sobie wymyśliłam..
Też tak zawsze miałam, do jakiego lekarza bym nie poszła, to stwierdzał on że coś sobie wymyśliłam. Pomyślałam wtedy, że przecież psycholog czy psychiatra nie powinien tak mówić, zważywszy na to, że jednak nie jest on od tego żebyśmy poczuli się gorzej. Umówiłam się więc do psychoterapeuty z moimi napadami lęku. Wizyta była bardzo miła, nie starał się on mnie oceniać a zadawał różne pytania, przez co zdałam sobie sprawę w jakich sytuacjach mam napady lęku.